Anzelm Gądek

Sł. B. Anzelm Gądek (1884-1969)

 

Życie

Teksty

Maryjny wymiar miłości

Naśladowanie Maryi

Życie

Ojciec Anzelm od św. Andrzeja Corsini OCD (Maciej Gądek) urodził się 24 lutego 1884 roku w Marszowicach (parafia Niegowić), w diecezji krakowskiej. W latach 1895-1901 był uczniem gimnazjum karmelitańskiego w Wadowicach. W 1901 r. przyjął habit karmelitański, a w 1902 r. złożył pierwszą profesję zakonną. Następnie odbył studia teologiczne w Rzymie tam 25 lipca 1907 r. zostaje wyświęcony na kapłana. Wykładał teologię w Krakowie, Linzu, Wiedniu. W 1921 r. będąc prowincjałem, po wskrzeszeniu polskiej prowincji Zakonu Karmelitów Bosych, przy współudziale sługi Bożej M. Teresy Kierocińskiej, założył Zgromadzenie Sióstr Karmelitanek Dzieciątka Jezus, któremu przekazał charyzmat dziecięctwa bożego, wg Małej drogi św. Teresy od Dzieciątka Jezus. Od 1925 r. przebywał w Rzymie, gdzie zorganizował Międzynarodowe Kolegium Karmelitańskie "Teresianum". W latach 1931- 1947 r. pełnił urząd definitora generalnego. Prowadził również apostolstwo piórem, modlitwą i cierpieniem. Pozostawił założonemu przez siebie Zgromadzeniu bogatą spuściznę pism duchowych. Zmarł w opinii świętości 15 października 1969 r. w Łodzi.

Teksty

Maryjny wymiar miłości

Wszyscy pragniemy kochać i być kochani. Jest to konieczność i zaprzeczyć jej nie możemy, nie przecząc własnemu sercu, którego życiem jest miłość. Wszelki niepokój serca pochodzi stąd, że albo [pragnie] kochać, albo pragnie być kochanym - niespokojne jest serce, dopóki całkowicie nie odpocznie w Bogu, w którym jest pełnia wzajemnego kochania.
Temu naturalnemu pragnieniu serca odpowiadają mniej lub więcej naturalne uczucia między osobami drogimi i kochanymi. Najbliższe stosunki zachodzą między matką a dzieckiem. Gdy matka umiera i zostawia dziecko, bardziej czuje się ono sierotą, niż gdy jest pozbawione ojca. Daleko smutniej jest być sierotą, która ani matki, ani ojca nie ma, nad takim dzieckiem wszyscy się litują, jak nad kimś bardzo nieszczęśliwym, bo nie wyczuwa ono ciepła rodzinnego, którego jednak każde serce pragnie.
My, w pewnym znaczeniu, wszyscy jesteśmy sierotami na tej ziemi. Gdyśmy bowiem wezwani łaską opuścili wszystko i poszli za Chrystusem, opuściliśmy ojca i matkę (por. Mt 19, 29), by jedynie Bogu się poświęcić i miłość naturalną zamieniliśmy na nadprzyrodzoną. Mimo że ta zamiana jest nieskończenie korzystna, bo miłość nadprzyrodzona przewyższa wszelką miłość naturalną, ponieważ jednak odczuwa się ją tylko duchowo, a nie uczuciowo, ani też Ojciec nasz niebieski nie jest widzialny, ani nie można rzucić Mu się w ramiona, więc potrzebę tej miłości bardziej odczuwamy i jej szukamy. Tę miłość ojcowską Apostołowie dotykalnie odczuwali, obcując przyjaźnie z Jezusem. Toteż gdy zapowiedział, że ich opuści, smutek napełnił ich serca. Pan Jezus pocieszył ich jednak, obiecując, że nie zostawi ich sierotami (por. J 14, 8), że owszem, zostanie z nimi aż do skończenia wieków (por. Mt 28, 20), a nawet prześle im Ducha Pocieszyciela, który ich pocieszy (por. J 14, 16-18) i brak miłości uczuciowej zastąpi miłością duchową.
Wiedząc jednak, że dzieci bardziej sobie podobają w miłości matki, w ostatniej chwili swego życia na krzyżu umierając, testamentem swej woli i miłości dał im Matkę swoją (por. J 19, 27), by im była Matką z taką samą miłością, jaką miała dla Niego, gdy daleki od Ojca pielgrzymował po tej ziemi, by tak samo kochała ich wszystkich, którzy w Niego uwierzą.
Z Boskim wyczuciem Jezus zaspokoił potrzebę naszego serca i nie możemy już skarżyć się, że jesteśmy sierotami, bo prócz Ojca w niebie mamy Matkę, która miłość do Jezusa przenosi na nas.
Tenże, Matka Bożego Dzieciątka i dzieci Bożych, red. O. Filek OCD,
[w:] Biblioteka Założyciela, t. 3, Łódź 1998, s. 117-118

Naśladowanie Maryi

Są dwa rodzaje dusz służących Bogu w duchu i prawdzie (por. J 4, 23): jedne czynne, wyobrażone w Ewangelii przez Martę, która krzątała się koło posług zewnętrznych z miłości dla Jezusa, drugie kontemplacyjne, wyobrażone przez siostrę Marty - Marię, która zapomniawszy o wszystkich potrzebach i troskach, jedyną była przejęta troską miłości, wsłuchana i zatopiona w obliczu i słowach Mistrza. Przyszedł czas, byśmy się przekonali, że Maria u stóp Jezusa więcej pociesza jego Boskie Serce niż Marta rozgorączkowana w gotowaniu posiłku dla Jego ciała (por. Łk 10, 38-42). W czasie gdy się rozwielmożnia grzech i wszelkie zepsucie grzechu, trzeba pomnożyć cnotę, ofiarę, heroizm, bo społeczność dzisiejsza bardziej potrzebuje rąk złożonych do modlitwy niż rąk do pracy.
Całe życie Jana od Krzyża jest tego wzorem. Wziął ten wzór nie od dwu sióstr, walczących w miłości do Jezusa, lecz wziął go przede wszystkim od Maryi, Matki Jezusowej, która jest typem, wzorem i formą takiego życia. Stwierdza to święty Doktor życiem, a w Drodze na Górę Karmel podaje Maryję jako ideał życia zjednoczonego z Bogiem, jako formę takiego życia. Pisząc o duszy zjednoczonej z Bogiem, że jest jednym z nim duchem i o uczynkach jej, że są pod ciągłym tchnieniem Ducha Świętego, powiada że wzorem najwyższego zjednoczenia jest Maryja: "To samo powiedzieć należy o chwalebnej Matce Boga, która będąc podniesiona od początku do najwyższego zjednoczenia, nie miała w swej duszy nigdy wyrażonego obrazu stworzenia, które by Ją odwracało od Boga albo pobudzało do działania, lecz zawsze była pod działaniem Ducha Świętego".
Jest więc Maryja najdoskonalszym wzorem stworzonym życia zjednoczonego z Bogiem, a jako Matka naszego zbawienia jest przez to samo formą, w której urabiają się dusze na podobieństwo Boże. W tej formie odbił się i urobił wielki Doktor Krzyża i wielki nauczyciel zjednoczenia z Bogiem. W tej formie, czyli w doskonałej miłości do Maryi, niech wyrabiają się i kształcą na dzieci Boże wszyscy słudzy Maryi.

Tamże, s. 143-145

 
szkaplerz
 
góra strony
  Dokument bez tytułu

 

 
 

Strona Sekretariatu Szkaplerznego Krakowskiej Prowincji Karmelitów Bosych